Postanowiłem podzielić się z Wami
swoimi wspomnieniami dotyczącymi początków trenerskiej drogi
– jak się okazuje bardzo trudnej i krętej. Na pewno będzie
sentymentalnie, subiektywnie – przewijać się będą dwa kluby GKS
Rozbark Bytom i Polonia Bytom – pamięć jest ulotna więc myślę,
że taka forma pamiętnika będzie ciekawą formą uchwycenia
wspomnień...
„Trudne – dobrego – początki =
czyli jak zostałem trenerem”
Trzeba coś zrobić stwierdziłem
pewnego dnia... Kończyłem wiek juniora, zdawałem sobie sprawę o
tym, że w profesjonalnej piłce nic nie osiągnę – zresztą
zdawałem sobie chyba to dużo wcześniej... myślę, że nawet wtedy
kiedy „Boguś” pierwszy raz zaprowadził mnie na „profesjonalny
trening” w GKS Rozbark Bytom.
Tu chciałbym poświęcić chwilę dla
Ś.P Bogusia – był to znajomy mojej mamy, kiedyś sędzia
piłkarski, zapalony kibic Polonii Bytom... Taki starszy już Pan z
wąsem niczym Zagłoba. Pamiętam kiedy pierwszy raz zaprowadził
mnie na Chorzowską 12, powiedział coś w stylu „nic się nie
bój”. Pamiętam te zajęcia – jedna piłka, wszyscy byli
praktycznie starsi, jakaś rozgrzewka i „gierka”... zresztą
chyba na „gierce” cała myśl szkoleniowa się opierała...
Zresztą Bogusław Łuszczek – przyjaciel rodziny, od tamtego czasu
zawsze mnie wspierał dobrym słowem... Jego czas na ziemi dobiegł
końca... umarł w koszulce Polonii Bytom, zabrał ze sobą klubowe
barwy do grobu : niebieskie czerwone oraz te nasze rozbarskie biało
– zielone. Gdy brat wrzucał szaliki do grobu, płakałem, to było
tak tragiczne i tak piękne...
Wracając, do głównego wątku,
byłem w klasie maturalnej... W Rozbarku była bieda, zamknięto
kopalnie – wraz z chłopakami walczyliśmy o to, żeby mieć gdzie
grać – tu u siebie... Graliśmy w juniorach – od kilku lat
naszym trenerem był Mirek Szubert – jak na te nasze bytomskie
warunki trener fanatyk, pasjonat, zawsze chętny do rozwoju jako
trener. Brakowało wszystkiego, zresztą tak jak teraz.. dzieciaki
snuły się wokół stadionu, czasem kopały na „korcie”...
Zarząd klubu, nie widział potrzeby robienia nic ponadto jak jest...
Odpaliłem neta... zacząłem szukać
informacji „jak zdobyć uprawnienia trenera” - buszowanie trochę
trwało... ale w końcu znalazłem... od tego momentu wiedziałem
już, że CHCĘ BYĆ TRENEREM! Pojawiły się jednak pytania – czy
możliwe, żebym mógł nim zostać? TRENER – zawsze kojarzył
mi się ze starszym panem lub byłym piłkarzem... Postanowiłem
popytać co na ten temat sądzą „inni”. Pamiętam tą rozmowę z
trenerem Szubertem, „Lewy” ty sobie, żartujesz? Za młody
jesteś... koledzy myśleli podobnie, „jak zrobisz te uprawnienia
to my awansujemy itd.”... Zwątpiłem... tuż po maturze, złożyłem
niezbędne dokumenty potrzebne do kwalifikacji na kurs... Załapałem
się – o jaki byłem wtedy szczęśliwy, to było uczucie mniej
więcej takie jak człowiek się zakocha... nie myślałem o niczym
innym...
Pojechałem na pierwsze zajęcia do
Śląskiego Związku Piłki Nożnej przy ulicy Francuskiej. Wszyscy
siedzieli niczym przy „okrągłym stole” usiadłem gdzieś z
boku. Wszedł p. Beninger zarzucił jakimś „kawałem” - zresztą
robił to później zawsze... niby tak dla rozluźniania
atmosfery. Powiedział żeby nic się nie bać – u niego można
wszystko załatwić... był sympatyczny. Potem każdy miał się
przedstawić odpowiadając głównie na dwa pytania: Gdzie
grałeś? Co tutaj robisz ?
Teraz wypowie się najmłodszy
uczestnik kursu zagadał prowadzący... Byłem speszony:
ad 1 – mam 18 lat, trenuje w Rozbarku
– ktoś z sali : to jeszcze istnieje ?
Ad 2 – chciałbym trenować dzieci,
ratować GKS Rozbark Bytom...
Pamiętam, że część osób
moje odpowiedzi rozbawiły, część była zdumiona...
Nagle otwierają się drzwi z sali...
patrzę wchodzi Kasprzik i Gamla – przepraszamy trenerze ale my
prosto z treningu (Piasta Gliwice)....
Dni kursu mijały pasjonująco –
trener Żmuda co jakiś czas wyciągał jakiś swój „kajet”
i pokazywał: „chłopcy patrzcie to jak prowadziłem zespół
w Tunezji” i „ o kurcze dziś gra Górnik, skończymy
wcześniej, chyba Wam to nie przeszkadza”?.
Pierwszego zawodu dostałem po
wykładzie na temat piłki młodzieżowej, który prowadził
Antonii Piechniczek, pomyślałem sobie pójdę po zajęciach i
zapytam czy może pomógłby nam w sprawie przejęcia stadionu
– w końcu był także senatorem RP. Przedstawiłem się, w kilku
zdaniach określiłem problem, że to piękny obiekt – fakt
przyznał, że pamięta bardzo ładne boisko na Rozbarku, też...
jednak nie ma czasu bo ma dużo obowiązków jako senator...
przez cały wieczór rozmyślałem nad tym...